czwartek, 20 grudnia 2012

"Moja bliskość największa" Janusza Wiśniewskiego

źródło: lubimyczytac.pl
Nota od wydawcy:
"Moja bliskość największa" to zbiór 15 felietonów Janusza Leona Wiśniewskiego, jednego z najpopularniejszych polskich pisarzy, autora bestsellerowej "Samotności w sieci". Większość tekstów publikowana już była w miesięczniku "Pani". Tym razem czytelnik może zapoznać się z ich dłuższą, pełną wersją. Autor kreśli poruszający portret Damiana - autystyka, który ma fotograficzną pamięć i talent do języków obcych. Teraz dojrzewa. W świat erotyki pomaga mu wkroczyć "asystentka seksualna". Bohaterką innego felietonu jest Bettina, która szuka miłości w popularnych serwisach randkowych. Już kilka razy się sparzyła, ale nie traci nadziei. Czy znajdzie miłość swojego życia? Z kolei Patryk ma wszystko, czego można zapragnąć. Jego ojciec, producent kombajnów, kupuje mu luksusowe mieszkania i drogie samochody. Posyła syna do najlepszych szkół. Ale Patryk ma inne marzenie - woli być florystą i układać kwiaty w małej kwiaciarni...
Czytając książkę "Moja bliskość największa", przekonujemy się, że Wiśniewski jest mistrzem krótkiej formy. Za pomocą paru obrazków, czasem kilku zaledwie zdań, potrafi przekazać prawdę o ludzkiej naturze. Nikt tak jak on nie pisze o seksualności, skrywanych pragnieniach, bolesnych rozczarowaniach i potrzebie miłości. Dzięki jego tekstom możemy lepiej zrozumieć samych siebie, a także nasz coraz bardziej zwariowany świat.

Moja opinia:
Miałam bardzo mało czasu na przeczytanie tej książki, na szczęście wyrobiłam się ;-). Czyta się sprawnie, lekko, choć nie mogę powiedzieć: szybko i bez zastanowienia. To nie jest lektura na wypełnienie nudnego wieczoru.

Teksty idealnie obrazują najróżniejsze ludzkie charaktery. Mało kto tak rozumie człowieka jak Janusz Wiśniewski. Powiem więcej - mało komu chce się zrozumieć drugiego człowieka. Zbyt łatwo oceniamy i przyklejamy etykietkę. A może by tak najpierw tego kogoś poznać?

Autor przytacza dużo ciekawostek statystycznych oraz interpretuje je. Nie przedstawia tylko suchych liczb. Znów stara się zrozumieć, poznać powody ludzkich postępowań, ich dążenia i pragnienia. Życie jest skomplikowane i nikt kto stoi z boku nie powinien mówić drugiemu jak ma postępować. Nikt tak naprawdę nie wie co on przeżywa i z jakimi przeciwnościami musi się zmierzyć. Dlatego zanim ocenimy innego człowieka spróbujmy wczuć się w jego życiową rolę, poznać sytuację w jakiej się znalazł. Bądźmy empatyczni. Tak jak Janusz Wiśniewski.

Felietony są pozornie różne: o człowieku, który pod względem materialnym ma wszystko, a jednak realizuje się układając róże; o autystyku, który choć tak inny ma potrzeby i pragnienia jak każdy człowiek; o mężczyźnie, który pragnie dziecka, ale okazuje się, że jednak nie tak bardzo; o kobiecie której spełniają się piękne plany dotyczące małżeństwa i macieżyństwa, a potem marzenia zamieniają się w przykrą rzeczywistość, o człowieku obojga płci, który odnalazł siebie, ale wciąż nie może się doczekać na akceptację ze strony otaczających go ludzi, itd. Każda historia jest inna, ale tych ludzi łączy jedno - każdy chce być szczęśliwy i tego szczęścia szuka.

Choć książka jest krótka (88 stron) i można ją przeczytać za jednym zamachem, polecam powściągliwość w tej kwestii. Dużo istotnych spraw poruszonych w książce może nam w pośpiechu umknąć, a szkoda by było, bo można się wielu ciekawych rzeczy dowiedzieć.

Moja ocena: 5,5/6

Pozdrawiam,

sobota, 8 grudnia 2012

Stosik biblioteczny 6.

Znów pokazuję z lekkim poślizgiem, wszystkie książki już zdążyłam przeczytać ;-). Lilce została jeszcze jedna.

Mój stosik:


Ponieważ tym razem przeczytałam powyższe książki, mogłam od razu napisać parę słów o każdej z nich. Od góry:

  • Teren prywatny - książka nadesłana na konkurs wydawnictwa Zysk i S-ka. Bardzo udany debiut. Autorka piszę lekko, z humorem. Kolejna książka o tym jak kobieta porzucona przez męża od nowa układa sobie życie. Troszkę trąci banałem. Jednak mimo wielu książek w tym temacie, ta różni się od pozostałych. Bohaterka pokazuje jak można do trudnego momentu podejść z dystansem i z humorem. Fabuła jest naturalna, nie pisana na siłę, w miarę zgodna z realnym życiem. Można przeczytać. Na długie, zimowe wieczory w sam raz. 
  • Osobowość ćmy - uzupełniam zaległości w poznawaniu książek Grocholi. To ostatnia pozycja z tych starszych książek. Zostały mi tylko te pisane w duecie z Andrzejem Wiśniewskim i dwie ostatnio wydane. Bardzo piękna i wzruszająca opowieść o przyjaźni, choć momentami nieco naciągana. Książka odmienna od cyklu "Żaby i Anioły", co oczywiście nie oznacza, że gorsza. Inna, bardzo ciekawie napisana. Ocena pozytywna, chociaż w moim odczuciu jedna ze słabszych książek pani Katarzyny. Ale nadal bardzo dobra ;-). 
  • Tego lata, w Zawrociu - pierwsze moje "spotkanie" z autorką, bardzo udane. Wcześniej zdarzyło mi się przeczytać opowiadanie Kosmowskiej w antologii "Listy miłosne" i to zaostrzyło mi apetyt na książki tej autorki. Z pewnością przeczytam więcej jej książek. Książka inna, niesztampowa, tajemnicza i nieodgadniona. Pierwsza z serii o Zawrociu. 
  • Blady Niko - to ostatnia część trylogii dla młodzieży, zapoczątkowanej wszystkim znaną "Panną Nikt" z późniejszą kontynuacją w "Idź, kochaj". Książki poruszają trudne, bolesne tematy, nie jest to na pewno spokojne czytadełko na wieczór przy którym można się zrelaksować i zaraz zapomnieć. Powieść napisana jest jednym ciągiem co trochę utrudniało mi czytanie, zdecydowanie wolę podział na części czy rozdziały. Z drugiej strony czynność jest bardzo wciągająca i nie czułam się przesycona lekturą, nawet kiedy czytałam dłuższe kawałki. Tryzna pisze o życiu takim jakie jest, nie koloryzując, nie zmyślając, ale udowadnia zarazem, że takie zwykłe życie jest piękne i niepowtarzalne. 

Dziecka stosik:


Od góry:

  • Mikołajek - pierwsza z serii przygód tego przezabawnego i przesympatycznego chłopczyka. Lilka zobaczyła książki u brata i tak poznała Mikołajka. Pierwszych pięciu książeczek nie mamy, dlatego uzupełniamy braki w bibliotece. Czytałam cały cykl synowi (a jak się nauczył sam czytać podkradałam mu lekturę ;-), teraz czytam córce. Uwielbiam te książeczki!!! To znakomity poprawiacz humoru i niezrównany sposób na relaks. Polecam małym i dużym!
oraz tradycyjnie jedna z książek o Franklinie, Smerfach i Martynce, czyli odpowiednio:
  • Franklin i nowy przyjaciel,
  • Długi sen Śpiocha,
  • Martynka w parku
i
  • Ania i Krzyś w ogrodzie - cykl wzorowany na Martynce, ale według mnie nie umywa się do pierwowzoru. Ale i tak nie zaszkodzi przeczytać.
Na dniach wybieram się do biblioteki po nowe łupy. Kiedy pokażę - nie wiem.

Pozdrawiam,

piątek, 16 listopada 2012

"Świat według Garpa" Johna Irvinga

źródło: lubimyczytac.pl
Notka wydawnicza:
Dla ludzkich zachowań nie mam nic poza życzliwością i nic poza śmiechem na pocieszenie bliźnich. Chyba właśnie dlatego książki Johna Irvinga podbiły serca milionów czytelników, a „Świat według Garpa” od ponad dwudziestu lat cieszy się niesłabnącym powodzeniem. Opisując z pozoru nieprawdopodobne perypetie swoich niezapomnianych bohaterów, autor piętrzy i ujmuje w karykaturalnym skrócie problemy, lęki i zagrożenia obecne we współczesnym świecie. Z wyrozumiałością, choć w krzywym zwierciadle, ukazuje nasze własne, przeważnie żałosne próby zapanowania nad żywiołem, który nas przerasta: życiem.


Moja opinia:
No cóż, książka fajna, przeczytałam, ale piorunującego wrażenia na mnie nie zrobiła. Może dlatego, że za wiele się po niej spodziewałam - "Świat według Garpa" przedstawiany był jako lektura kultowa, którą koniecznie trzeba znać. Może dlatego, że nie do końca jest w moim stylu. Uwielbiam książki współczesne, obyczajowe, ale rzeczywistość zawarta w tej wydała mi się wyolbrzymiona i przejaskrawiona. Co innego książka fantastyczna, tam wszystko jest dozwolone i nic nie powinno zdziwić. Po "Świecie..." oczekiwałam opowieści bardziej realnej. Ta natomiast jest nierzeczywista, nieprawdopodobna, niesamowita. To odróżnia ją od pozostałych czytadeł i zarazem to, co uważam za minus (bo nie przepadam za takimi klimatami) jawi się jednocześnie jako plus (bo jest inna od pozostałych). Książka jest dziwna - tak jak dziwny jest Garp, jego rodzina, znajomi, jego przygody i jego książki. Dziwna i nieprawdopodobna - tak w skrócie mogę określić tę powieść. Książka obejmuje kilkadziesiąt lat i choć autor dość sprawnie przebrnął przez ten okres czasu, to w czytaniu się trochę dłuży. Przechodzimy kolejno przez narodziny kolejnych członków rodziny, ich zaskakujące historie życiowe, aby na końcu wszystkich pochować, wszystkich krewnych i znajomych. Prawie wszyscy umierają. I to już koniec.

Nie chcę przez to powiedzieć, że książka jest zła. Całościowo patrząc jest bardzo ciekawa i udana. Niewątpliwie stanowi jakąś wartość. Autor w groteskowy i prześmiewczy sposób przedstawia rzeczywistość, ale jest to forma obrony przed trudnościami prawdziwego życia. Sposób na zmierzenie się z lękami i pokonanie ich. Metoda na pogodzenie się z przeciwnościami losu, a tych w życiu Garpa było niemało. Nieszablonowa próba zapanowania nad własnym życiem. Bohater w osobliwy sposób patrzy na świat, ale to pomaga mu brać życie takim jakie jest.

Fabuła jest niewątpliwie ciekawa. Tu nie można się nudzić, autor cały czas nas zaskakuje czymś niesamowitym. Bohaterowie nie są jacyś, na zasadzie są bo są, każdy jest szczególny i wyjątkowy, ma silnie zarysowaną osobowość i niezwykłe życie. Dużo brutalnych, wymyślonych co prawda, ale realnych scen. Życiowych, choć oczywiście przerysowanych.

Jest co poczytać. Książka ma ponad 500 stron. Nie zniechęcają mnie takie "elaboraty". Zniechęcały mnie natomiast długie rozdziały. Lubię dzielić sobie książkę na części podczas czytania, najczęściej czytam rozdziałami właśnie. Tu natomiast każdy z nich trwał i trwał, i nie mógł się skończyć. Nie chciałam przerywać w trakcie więc czytanie trochę mnie nużyło.

Książka dziwna, ale na pewno wnosi jakieś wartości w życie, nie żałuję, że przeczytałam. Mimo niestandardowości, a może zwłaszcza dlatego - polecam, szczególnie wielbicielom takich nierealnej, zadziwiającej atmosfery.

Moja ocena: 4/6

Pozdrawiam,

poniedziałek, 15 października 2012

"Poradnik pani domu" Helgi Kuhn

źródło: merlin.pl
Nota od wydawcy:
Prowadzenie gospodarstwa domowego jest sztuką jedyną w swoim rodzaju. Poradnik proponuje skuteczne sposoby dbania o mieszkanie, żywność, odzież, biżuterię, ogród oraz własny wygląd i zdrowie pani domu. Ważne jest nie tylko, żeby sprawnie i skutecznie wydostawać się z pułapek domowej codzienności (ach, te plamy!), lecz czynić to z dobrym samopoczuciem i elegancją.

Przedmowa autorki:
Plama z czerwonego wina na dywanie!
Ślady szminki na bluzce!
Zabrakło Ci proszku do pieczenia!
Przypaliłaś pieczeń? Przesoliłaś zupę!
Właśnie skończył się lakier do włosów!
Mszyce niszczą Twoje rośliny!
Jak przywrócić połysk liściom fikusa?
Co zrobić, żeby nie kapały świeczki choinkowe?
Co zrobić...? jak zaradzić...? Czym zastąpić...? Ratunku!
W życiu domowym nieustannie dzieje się coś, na co potrzebna jest dobra rada, skuteczny sposób, niezawodny środek. A "dobra rada nieraz droższa od złota", jak mówi przysłowie. "Dro
ższa od złota" nie znaczy, że kosztowna. Niniejsza książeczka jest zbiorem tanich, prostych i sprawdzonych rozwiązań z zakresu prowadzenia gospodarstwa domowego, przechowywania i przygotowywania żywności, pielęgnacji odzieży, wyrobów skórzanych i biżuterii, hodowli roślin domowych i ogrodowych, pielęgnacji urody i zdrowia. Wykorzystanie tych rad i pomysłów pozwoli Ci zrezygnować z kupowania drogich i, co gorsza, z reguły szkodliwych środków chemicznych. Wszyscy wiemy, jak groźne są skutki degradacji środowiska naturalnego - poczynając od wymierania lasów, a kończąc na dziurze ozonowej. Tym ważniejszy jest więc powrót do naturalnych i zawsze skutecznych metod, jakie stosowały nasze babki w gospodarstwie domowym. Niektóre znasz doskonale, ale z pewnością znajdziesz tu i takie, o których wcześniej nie słyszałaś.
Przyjemnej lektury życzy
Helga Kuhn


Moja opinia:
Link do tej książki znalazlam na którymś blogu. Przeczytałam. Jest to zbiór porad ułatwiających prowadzenie domu. Mnóstwo praktycznych wskazówek dzięki którym sprzątanie, pranie i gotowanie stają się - chciałabym napisać lekkie, łatwe i przyjemne, ale nie ma tak dobrze ;-), napiszę - prostsze i szybsze. Poradnik zainteresował mnie po obejrzeniu programu "Perfekcyjna pani domu" i czułam niedosyt inspirujących i motywujących do porządkowania rad. Niektóre ze zdań zawartych w książce brzmią jakby wyjęte z audycji: "Jeśli denerwuje cię odgłos wody kapiącej z nieszczelnego kranu, a hydraulik przyjdzie dopiero nazajutrz, zawiąż na kranie kawałek włóczki, a wtedy woda będzie bezgłośnie ściekała do odpływu". Dla oglądających brzmi znajomo, prawda? Być może twórcy "Perfekcyjnej... " również czytali ten poradnik ;-). Książka jest podzielona tematycznie na łatwe do ogarnięcia rozdziały typu:  sprzątanie poszczególnych pomieszczeń, wywabianie plam, czyszczenie biżuterii, przygotowywanie posiłków, itp. Porady zawarte w książce nie tylko ułatwiają codzienne funkcjonowanie w gospodarstwie domowym, ale są zaskakująco łatwe do wykorzystania, praktyczne i do tego tanie. Sprostają również oczekiwaniom ekolożek, bo nakłaniają do rezygnacji z chemii na rzecz produktów i środków dostępnych w każdym domu, jak ocet czy soda. Polecam przeczytanie książki dla rozeznania co w niej jest, by potem łatwo do niej wrócić, gdy porzebujemy pomocy w rozwiązaniu małych domowych katastrof. Poradnik bardzo praktyczny, przyda się w każdym domu. Dobrze jest mieć ten zbiór złotych rad pod ręką.

Parę porad z w/w książki:
Czysta szklanka do mycia zębów
Skutecznie usuniesz osad ze szklanki do mycia zębów, jeśli ją umyjesz w wodzie z octem.

Szkło nie pęka
Szklanki i szklane półmiski nie będą pękać, jeśli przed nałożeniem na nie gorącej potrawy albo wlaniem gorącego płynu postawisz je na wilgotnej ścierce.

Zapotniałe lustro
Lustro w łazience, które całkowicie zaszło parą, podgrzej chwilę suszarką do włosów a para  natychmiast zniknie.

Rysy na meblach
Niewielkie rysy na meblach nasmaruj bezbarwną wazeliną, pozostaw na 24 godziny, a następnie wypoleruj.

Zimny wałek do ciasta
Włóż wałek mniej więcej na godzinę przed użyciem do zamrażalnika, a wtedy ciasto nie będzie się do niego przyklejać w czasie wałkowania.

Znacie? Stosujecie? 

Moja ocena: 4+/6 - za małe kompendium domowej wiedzy, choć to tylko kropla w morzu doświadczeń idealnej pani domu. 

Pozdrawiam, 

środa, 10 października 2012

Stosik biblioteczny 5.

Książki wypożyczone jeszcze w wakacje. Córka już wszystkie "przeczytała", ja jestem przy ostatniej. Wkrótce wybieramy się do biblioteki i będą nowe stosiki. Nadrabiam więc zaległości. Mój stosik:


Tym razem wzięłam siedem książek. Nie mogłam się opanować ;-), bo w ostatniej chwili znalazłam jeszcze kilka fajnych pozycji. Od góry:

  • Blondynka na Sri Lance - uwielbiam książki pani Beaty. Co prawda to dopiero jej druga trzecia książka, którą przeczytałam, ale już mogę to z całą pewnością stwierdzić. Czytając książki podróżnicze czuję się jak bym tam była. Cudowne uczucie.                          
  • Podróż Bena  - kontynuacja "Piątego dziecka", trudnej i dającej do myślenia powieści angielskiej noblistki.                                                            
  • Pestka - powieść sfilmowana przez Krystynę Jandę.O książce dowiedziałam się poprzez promocję filmu (którego jeszcze nie widziałam) i chciałam koniecznie ją poznać.                                    
  • Światła września - jedna z pierwszych powieści Carlosa Ruiza Zafona, trzecia z serii skierowanej docelowo przede wszystkim do młodzieży, ale, podobnie jak autor, uważam ją za wielopokoleniową
  • Bale maturalne z piekła rodem - dowiedziałam się o tej książce czytając biografię Stephenie Meyer. To znaczy znałam ją już wcześniej, ale jako, że nie jestem entuzjastką s/f nie pałałam nadmierną chęcią przeczytania. Po lekturze wyżej wspomnianej biografii zapragnęłam jednak ją poznać.
  • Zwyczajny facet - kolejna książka Kalicińskiej. Tym razem napisana z męskiej perspektywy.           
  • Niewinność zagubiona w deszczu - to druga książka Mendozy, którą przeczytałam. Nie są to typowe czytadłą, mają nieco specyficzny charakter, co nie każdemu może się spodobać.
  • Części intymne - bardzo lubiłam "serię owocową" autorki. "Ścianka działowa" nieco mnie rozczarowała, zobaczymy jak będzie z tą.

Stosik Lilki:
           

Żelazny repertuar. W stosiku znalazły się oczywiście Smerfy, Franklin i Martynka. Z nowości: Ania i Krzyś. Od góry:
  •  Franklin boi się ciemności - kolejna sympatyczna książeczka z serii. Tym razem Franklin oswaja swoje lęki.
  • Smerfny rycerz - bo Smerfy muszą być.
  • Niezwykła gwiazdka - powód jak wyżej.
  • Ania i Krzyś w lesie - seria wzorowana na fenomenie Martynki.
  • Marynka i spotkanie z duchami - chyba ulubiona bohaterka mojej córki.
  • Martynka w krainie baśni - zbiór ośmiu opowiadań.

Chciałabym coś napisać o tych książkach, postaram się którąś zopiniować, choć nie obiecuję ;-). A może jakaś szczególnie Was interesuje?

Pozdrawiam i, mam nadzieję, do zobaczenia wkrótce, 

środa, 15 sierpnia 2012

"Irmina" Janusza Domagalika

źródło: lubimyczytac.pl
Nota od wydawcy:
Poznajcie się: to jest Irmina, to Marek, Artur, Agnieszka, Łukasz, zresztą będzie ich jeszcze więcej... Literackie portrety tych dziewcząt i chłopców stworzyli znani i lubiani przez Was autorzy. Nasi bohaterowie mają po piętnaście, szesnaście lat, bardzo różne zainteresowania, charaktery i postawy — tak jak to bywa wśród nastolatków. Nie wiadomo jeszcze na pewno, ile portretów i... problemów, które niesie ze sobą współczesność, zaprezentujemy Wam w tej serii, ale mamy nadzieję, że tych nowych znajomych dobrze poznacie, zrozumiecie i... polubicie. A może znajdziecie wśród nich kogoś, z kim będziecie się chcieli zaprzyjaźnić — tak naprawdę, na zawsze? A może chwile refleksji nad tą lekturą pomogą Warn choć trochę w rozwikłaniu Waszych, częstokroć bardzo ważnych i trudnych problemów?

Moja opinia:
Portrety. Cykl książek dla młodych czytelników. Książki powstawały kolejno w latach 70. i 80. Tworzyli je znani i lubiani wówczas autorzy literatury młodzieżowej: Siesicka, Domagalik, Nowak, Zającówna i in. Nastolatki się zmieniły w ciągu tych lat, ale problemy wciąż pozostały takie same - samotność, niezrozumienie, zagubienie, konflikt pokoleń, pierwsze uczucie. Jeszcze będąc w podstawówce przeczytałam kilka pozycji z serii. Jakich? Teraz nawet nie wiem, nie potrafię sobie przypomnieć. Pamiętam, że bardzo lubiłam te książki. Ale "Irminy" wśród nich nie było.

Pamiętacie "Koniec wakacji"? Cóż to była za lektura! "Irmina" jest utrzymana w podobnym klimacie i napisana w podobnym stylu. Łatwo stać się z powrotem nastolatkiem czytając tę książkę w pierwszej osobie. Problemy młodzieży są trudne, skomplikowane, ale wciąż aktualne. Książka pozwala utożsamić się z bohaterem i pomóc w rozwikłaniu własnych spraw.

Dziwnie mi się czytało tę książkę. Niby miała być o Irminie, ale opowiedziana jest z perspektywy Marka, jej brata. To jego problemy dominują tę książkę. Sama Irmina pojawia się gdzieś w tle. Czytając napotykałam mnóstwo zagadek, niedopowiedzeń. Nawet przerzucałam kartki wstecz myśląc, że coś przeoczyłam, przeczytałam nieuważnie. Ale nie. Więc czytałam dalej, aby w dalszej części książki znaleźć wyjaśnienie. Ale nie. Dlatego dość trudno było mi zrozumieć tę książkę. Wyjaśnienie zagadki znalazłam dopiero czytając notkę o autorze w Wikipedii. Otóż Domagalik napisał najpierw "Marka", a "Irmina" to kontynuacja opowiadania! Stąd te niedomównienia i niejasne sytuacje. Powinnam była najpierw sięgnąć po pierwszą część, wtedy wszystko byłoby jasne. Mimo wszystko uważam to za minus, nie każdy musi wiedzieć jakie kolejne części serii następują po sobie. Według mnie książki powinny być napisane tak, aby można je było czytać zarówno we wskazanym porządku, jak i w oderwaniu od siebie. Tak więc, jeśli chcielibyście poznać ten cykl portretów, pamiętajcie o odpowiedniej kolejności. Ciekawostka - autor napisał jeszcze "Zielone kasztany" co stanowi połączenie "Marka" i "Irminy".

Książka jest skierowana do młodych czytelników, ale polecam ją również starszym. Nie zaszkodzi nieco cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie problemy okresu dorastania. Może macie już dzieci w wieku bohaterów, pomoże to Wam je lepiej poznać i zrozumieć. Książka, mimo, że traktuje nieraz o trudnych i bolesnych sprawach, jest bardzo urokliwa, ciepła, rodzinna, mądra. Gdyby nie to, że nie byłam wtajemniczona w niektóre wątki, czytałoby mi się ją bardzo sprawnie. Polecam wszystkim, nie tylko młodzieży.

Zachęcam do zapoznania się z całym cyklem "Portretów":

Andrzej (Kowalewski Stanisław) (tom: 10)
Maciej (Borski Lech) (tom: 11)
Grażyna (Minkowski Aleksander (pseud. Hunter Alex lub Dor Marcin)) (tom: 12)
Magdalena (Warneńska Monika) (tom: 14)
Michał (Borski Lech) (tom: 15)
Jerzy (Kowalewski Stanisław) (tom: 16)
Kajtek (Kowalski Ryszard Wojciech) (tom: 17)
Paweł (Niemczuk Jerzy) (tom: 18)
Bogdan (Borski Lech) (tom: 19)
Marcin (Szymanderski Witold) (tom: 20)
Stefan (Niemczuk Jerzy) (tom: 23)
Maja (Kowalewski Stanisław) (tom: 24)
Ewa (Zającówna Janina) (tom: 25)
Krystyna (Hempowicz Maryla) (tom: 26)
Natalia (Oramus Wiesława) (tom: 27)
Halina (Frankowska Anna) (tom: 28)
Czarek (Kowalski Ryszard Wojciech) (tom: 29)
Lilka (Warneńska Monika) (tom: 30)
Agnieszka (Siesicka Krystyna)
Anna (Borski Lech)
Artur (Minkowski Aleksander (pseud. Hunter Alex lub Dor Marcin))
Bogna (Hempowicz Maryla)
Irmina (Domagalik Janusz)
Izydor (Górkiewiczowa Janina Barbara)
Jasiek (Nowacka Ewa)
Katarzyna (Siesicka Krystyna)
Krzysztof (Minkowski Aleksander (pseud. Hunter Alex lub Dor Marcin))
Łukasz (Siesicka Krystyna)
Marek (Domagalik Janusz)
Urszula (Siesicka Krystyna)

Niestety nie znalazłam nigdzie serii ułożonej po kolei tomami. Mam nadzieję jednak, że żaden autor nie zrobił takiego numeru jak Domagalik. Pamiętajcie: najpierw "Marek", potem "Irmina".

Moja ocena: 4/6 (odjęłam za odrębność z pierwszą częścią, tylko za to).

Pozdrawiam,

sobota, 4 sierpnia 2012

"Łowcy głów" Jo Nesbo

źródło: lubimyczytac.pl
Nota od wydawcy:
Roger Brown uważa się za najbardziej niedocenianego łowcę głów w Norwegii. Ma zbyt piękną żonę i zbyt drogą willę, dlatego zbyt często musi kraść dzieła sztuki. Kiedy poznaje Clasa Greve’a, szczęśliwego posiadacza bezcennego obrazu Rubensa, niezwłocznie postanawia wykorzystać szansę i zrobić decydujący krok w stronę finansowej niezależności.

Wartka akcja toczy się w świecie finansowej elity i przestępczym podziemiu. Morderstwa, spektakularne pościgi samochodowe i oszałamiające tempo. Polowanie na głowy naprawdę się zaczęło
.


Moja opinia:
Tyle razy powtarzałam na tych stronach, że nie lubię kryminałów, a wciąż jakoś wpadają mi w ręce i je czytam, zakrawa to już na hipokryzję ;-). Prawda jest taka, że przeczytam, owszem, choć moim ulubionym gatunkiem literackim są powieści obyczajowe. Koniecznie te w miarę realne, bez nadmiernie wybujałej i nierzeczywistej fabuły.

Moje pierwsze spotkanie z Jo Nesbo. Zetknęłam się z takim wychwalanie autora na wielu blogach, że nie mogłam zostawić ot, tak sobie, tej książki na bibliotecznej półce. Nie pożałowałam decyzji.

Najbardziej mnie ujęło to, że Jo Nesbo jest mistrzem suspensów i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Całkowicie się zgadzam z opinią Publishers Weekly, która porównuje lekturę do oszałamiającej jazdy roller-coasterem. Za to duże brawa. Drugim plusem dla mnie jest, że książkę czyta się niczym dobrą powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym. Trzecią zaletą jest świetna konstrukcja fabuły. Do połowy autor stopniowo wzmaga zainteresowanie, a później to już jazda z górki bez trzymanki. Książka trzyma w napięciu, pełna jest niedopowiedzeń, zaskoczeń, z nieprzewidywalnym zakończeniem. To wszystko sprawia, że książkę czyta się sprawnie, szybko, nie mogąc doczekać się końca.

Niestety dostrzegłam też minusy w powieści. Po pierwsze, niejasności. Wiem, że potęgują ciekawość  i na tym polega kryminał, że nie wszystko wykłada się od razu kawę na ławę. Ale brak wyjaśnienia głównej przyczyny całej serii wydarzeń zachwiało nieco mocną ocenę książki. Po drugie, rażąca nieznajomość podstawowych technik kryminalistycznych. Oczywiście, nie każdy musi być wybitnym znawcą w tej dziedzinie, ale podjęcie się napisania książki kryminalnej zobowiązuje do zapoznania się z teorią pracy detektywistycznej lub chociaż do konsultacji z ekspertem. Przyglądałam się nieudolnym zabiegom autora z pobłażliwą ironią. W dobie DNA zerowa wykrywalność sprawców obraża wręcz inteligencję czytelnika. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Przez takie niedociągnięcia książka traci wiarygodność. Panie Nesbo, trzeba to koniecznie poprawić! Proponuję lekcje u Jeffery’ego Deavera.

Mimo wszystko książka zasługuje na przeczytanie, a po przymknięciu oka na powyższe minusy, można powiedzieć, że jest rewelacyjna. Polecam nie tylko wielbicielom kryminałów.


Moja ocena: 5/6


Pozdrawiam,

środa, 25 lipca 2012

Stosik biblioteczny 4.

Kolejny stosik. Dla mnie skromnie. Od kiedy wprowadzili w naszej bibliotece nowe zasady, biorę po 4 książki (po jednej na 7-10 dni). Nie powiem - mobilizuje mnie to do większej aktywności w czytaniu ;-).



Od góry:
  • Balsam dla duszy na Boże Narodzenie - bo lubię Balsamy, cóż, że pora nie ta ;-),
  • Stephenie Meyer. Biografia autorki cyklu Zmierzch - jak w tytule
  • Szczęściara - autobiografia autorki Nostalgii anioła, czyli Alice Sebold
  •  Berek - to w przedmowie tej książki Tomasz Raczek ujawnił swoją orientację seksualną, oczywiście to nie była główna przyczyna wyboru ;-).


Córka "czyta" przeważnie jedną książkę dziennie, więc może sobie pozwolić na więcej wypożyczeń. Chciałabym czytać w takim tempie ;-) Jej stosik:



    Od góry:

    • Smerfy. Śnieżny stwór - już to mieliśmy, ale Lila chciała sobie przypomnieć, poza tym nie było innych Smerfów ;-),
    Tradycyjnie Frankliny:
    • Franklin. Przyjęcie u cioci Lusi,
    • Franklin pomaga pokonać tremę,
    I oczywiście Martynki, nie mogło ich zabraknąć:
    • Martynka chroni przyrodę,
    • Martynka w pociągu,
    • Martynka w zoo.

    Książki pojadą z nami na wakacje.


    Pozdrawiam,

    niedziela, 22 lipca 2012

    "Listy miłosne" Antologia

    źródło: lubimyczytac.pl
    Nota wydawcy:
    Opowiadania w formie listów miłosnych muszą być dojmująco szczere i pełne niezwykłych wyznań. I są! A za każdym listem kryje się wyjątkowa historia. Zaskakuje różnorodność, z jaką znani pisarze podeszli do tematu. ze skrzydełkami Miłosne listy łączą młodego wielbiciela baletu i słynną tancerkę, czeczeńskiego żołnierza i piękną Polkę czy parę dawnych kochanków-naukowców. Zdumiewający list, wysłany zza grobu, tłumaczy niesamowitą przygodę pewnego XIX-wiecznego pastora i oberżystki, a w innym zdradzona doktorantka przyznaje się do wyrafinowanej zemsty. Wszystkie opowiadają o najważniejszych ludzkich uczuciach... na serio i z humorem, romantycznie i ironicznie.

    Moja opinia:
    Antologia. Zbiór listów napisanych przez 11 autorów na potrzeby tej książki. Listy miłosne napisali:
    - Anna Bolecka: Czeczeńska piosenka 
    - Natasza Goerke: Mżawka na Dachu Świata 
    - Manuela Gretkowska: Nieślubny list do męża 
    - Inga Iwasiów: Badania literackie zagranicą 
    - Hanna Kowalewska: Z herbaciarni 
    - Wojciech Kuczok: Ostatnie błogosławieństwo Ernsta Unckla 
    - Magdalena Miecznicka: Kobieta taka jak Ty 
    - Anna Nasiłowska: Dwa niewysłane listy 
    - Joanna Szczepkowska: Kiedy gasną światła 
    - Monika Szwaja: Piękny to był epizod 
    - Janusz Leon Wiśniewski: Ranking emocji 


    Tak jak lubię wydane felietony, tak antologię również mi odpowiadają, z tych samych powodów. W odróżnieniu od tych pierwszych poszczególne rozdziały czytamy jakby odrębną mini-książkę. Trzeba się przestawić na kolejnego autora, jego styl, stworzony klimat, charakter opowiadania, pomysł na formę listu, itd. Nie każdy lubi takie przeskoki. Ja akurat – tak ;-).

    Moje ulubione: Z herbaciarni, Kiedy gasną światła, Piękny to był epizod…, Ranking emocji.

    Zaskoczyła mnie Joanna Szczepkowska. W sumie nie wiem czego się spodziewałam, bo nigdy nie miałam do czynienia z nią jako autorką, ale pierwsze spotkanie było bardzo pozytywne i obiecujące. Zaczarowała mnie forma listu-opowiadania, historia miłości opowiedziana w liście (właściwie dwie – jedna liryczna, platoniczna do adresatki, druga jakby w tle, ale realna, ważniejsza), pomysł, lekkość pisania. Historyjka jest opowiedziana zwięźle, na temat, ciekawie, zaskakująco, humorystycznie. Puenta mnie „powaliła”.

    W bardzo podobnej formie, co mnie nieco zdziwiło, jest kolejny list Moniki Szwai. Również bardzo ciekawie napisany, z konsekwentnym choć nieco zwodniczym naprowadzaniem, wzrastającym napięciem i zaskakującym zakończeniem. Czytałam, że autorka ma w swoim dorobku książkę kryminalną. Po tym opowiadaniu mniemam, że w kryminałach musi być bardzo dobra. Bo przyznam szczerze, że dotychczasowo przeczytane przeze mnie powieści nie powaliły mnie na kolana. Ot, takie babskie czytadła, ckliwe romansidła z nieprawdopodobnym happy-endem. W kryminałach może być inna, i na to liczę.

    To było również moje pierwsze spotkanie z Hanną Kowalewską. Choć słyszałam wiele pozytywnych opinii na temat jej książek i bardzo chciałam przeczytać wiele z nich, do jakoś do tej pory nie miałam okazji. Po tym opowiadaniu chcę je poznać jeszcze bardziej. Będę polować w bibliotece na książki tej autorki. Bardzo ciekawa, niespotykana u innych autorów forma opowiadania. Czytamy treść listu, ale całe clou historii dzieje się poza nim. Poznajemy po kawałku całe zdarzenie, równolegle z e-maila i z bieżącej akcji. Choć dość szybko się domyśliłam dokąd zmierza finał, to przyjemnie się to czytało. Nietypowa, dziwna nawet, relacja między żoną a kochanką, bo bez bezpośredniego kontaktu. List-terapia żony z jednoczesnym rozwianiem złudzeń kochanki.

    Janusz Leon Wiśniewski. Historia pożądania, nienawiści i zemsty, ale czy miłości? Nie, tego uczucia bohater historii nie nazwał, bo go nie znał. Ale innych emocji z pewnością nie brakowało, od emocji aż kipiało. Przykład na to jak miłość zranionej kobiety może się przerodzić w nienawiść i okrutną zemstę. Kolejne listy są zapisem ewolucji uczuć.

    Pozostałe: przeczytałam, zapomniałam.

    Polecam jako przerywnik, lekkie czytadło w sam raz na wakacje.

    Moja ocena: 4/6

    Pozdrawiam,

    środa, 4 lipca 2012

    "Różowe tabletki na uspokojenie" Krystyny Jandy

    Nota wydawcy:
    Wybór felietonów Krystyny Jandy opublikowanych "Urodzie", w latach 1997-2001 i w "Pani" w latach 2001-2002. Pełne ciepła, humoru i zaskakujących spostrzeżeń teksty znakomitej aktorki jeszcze raz potwierdzają jej niezwykłą wrażliwość i dar obserwacji. Janda mówi o sprawach codziennych z taką samą pasją, z jaką opowiada o swych inspiracjach, życiu i sztuce. Nawet w błahych zdarzeniach potrafi dostrzec treści godne uwagi, a te najważniejsze odkrywają przed nią zupe³nie nowe znaczenie.




    Od autorki (z okładki):
    Pisanie jest dla mnie potrzebą i swoistą terapią, lekarstwem na uspokojenie, bezsenne noce, kłębiące się myśli, na wieczną we mnie potrzebę "kreacji".

    Chciałabym podziękować wszystkim, którzy mnie do tego namówili i wciąż namawiają. Tym, którzy sekundują mi, wysłuchując, często nocą, przez telefon, moich zapisków. Dziękuję moim kolejnym "szefowym" w gazetach, Bożenie Janickiej, gotowej zawsze doradzić, ocenić, dodać otuchy. Bożenie, która zresztą twierdzi, że pisanie to mój największy talent, co w ustach krytyka filmowego w stosunku do aktorki jest wątpliwą pochwałą. Dziękuję przyjaciołom, a przede wszystkim rodzinie: mamie, mężowi, dzieciom, że zgadzają się na te publiczne zwierzenia, przyjmują je z uśmiechem i zaufaniem, wiedząc, że często są ich bohaterami. Czasem tylko moi mali synowie sugerują, że powinnam im "odpalić trochę kasy" za współautorstwo. Dziękuję im za "użyczenie" własnego życia, mimo świadomości, że cokolwiek, kogokolwiek bym opisywała, zawsze piszę w gruncie o sobie samej, bo inaczej nie potrafię. 



    Moja opinia:
    To już któraś z kolei książka Krystyny Jandy. Chętnie po nie sięgam. "Różowe tabletki na uspokojenie" to zbiór felietonów drukowanych w "Pani" i "Urodzie". Zresztą większość książek Pani Krystyny to zbiór felietonów, poza "malpami", które są zapiskami w dzienniku internetowym. Nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej, by napisała książkę jednym ciągiem, bo jest osobą tak aktywną zawodowo i tak niesłychanie zajętą. Mam nadzieję, że kiedyś to jednak nastąpi i będziemy mogli nacieszyć się jej prozą (a może i poezją?) w dłuższej formie. Może pójdzie śladami Mickiewicza, który wziął urlop w pracy by napisać Pana Tadeusza ;-) (humor z zeszytów szkolnych)?

    Pan Krystyna jest osobą z wielką pasją i ta pasja przejawia się nie tylko na scenie, ale niejako jest wpisana w jej charakter. Emocje wyłaniają się z każdej kartki - gniew, zdumienie, strach, zrozumienie, wzruszenie, miłość, każda empatycznie i obrazowo przekazana czytelnikowi. Ma sprecyzowane poglądy, jest zdecydowana w działaniu - kobieta czynu. Wnikliwie obserwuje codzienność, ale opisuje to wszystko bardzo obiektywnie i z dystansem. Pisze ogólnie o życiu. Pojawia się oczywiście praca, bardzo ciekawe dla szarego człowieka opisy scenek z życia zawodowego, nieznane, czasem smutne, czasem zabawne, ale zawsze ciepłe wzmianki o sławnych ludziach. Miło jest spojrzeć na te znane nam z mediów postaci innym okiem, jak na zwyczajnych ludzi (wyłączając oczywiście kwestie zawodowe). Dużo tu opisów scenek rodzajowych z różnych miejsc publicznych: u fryzjera, na ulicy, w sklepie, na bankiecie, itd. Łączy je wszystkie relacja trafna, realna, z dużą dozą humoru i odrobiną ironii. Autorka dostrzega absurdy rzeczywistości, ale nie boi się wspomnieć o własnych gafach i słabostkach. Czyni to w sposób lekki, ciepły, ludzki, z przymrużeniem oka, co tylko sprawia, że jeszcze bardziej ją lubimy.

    Felietony pochłonęłam niczym zasłuchana osobistymi opowiadaniami Pani Jandy. A czytałam z uśmiechem, z refleksją. Lektura działa jak tytułowe różowe tabletki - uspokaja, wycisza, ale i relaksuje. Warto poznać autorkę od innej strony, nie czysto zawodowej. Po lekturze mogę stwierdzić, że jest to osoba stanowcza, zdecydowana, mądra, ciepła, przenikliwa, ludzka, empatyczna i pełna zrozumienia. Czuję, że mogłabym ją polubić jako człowieka, choć pewnie by mnie onieśmielała ;-).
     
    Jeżeli macie awersję na książki celebrytów, którzy wydają tłumnie i z szumem swoje "mądrości", to polecam książki Krystyny Jandy, które zdecydowanie przełamują ten niechlubny schemat. Takim autorom-celebrytom (choć to na pewno pejoratywne określenie w stosunku do Pani Jandy) mówimy stanowcze: "TAK"! Więcej takich książek!

    Moja ocena: 5,5/6

    Pozdrawiam,

    poniedziałek, 25 czerwca 2012

    "Franklin wymienia się kartami" Sharon Jennings oraz inne książki z tej serii


    źródło: Wydawnictwo Debit
    Nota wydawcy:
    Nowa seria przygód dobrze znanego dzieciom zielonego żółwia, występującego w kilkudziesięciu pozycjach książkowych, w animowanym serialu telewizyjnym oraz w kilku pełnometrażowych filmach. W tej serii każda książka zawiera pełną przygodę Franklina i jego przyjaciół, tyle że przedstawianą w skrócie i opisaną łatwym językiem. Proste zdania i nieskomplikowane słowa to zachęta dla dziecka, które właśnie uczy się czytać. Przedszkolaki mają doskonałą okazję, by zacząć naukę czytania ze swoim ulubionym bohaterem, a sześciolatki i starsze dzieci zapewne przeczytają łatwy tekst samodzielnie. W tej serii ukazano przygody znane dzieciom z telewizji, jednak zawsze w nieco zmienionej wersji – bez niespodzianki nie byłoby przecież zabawy.




    Moja opinia: 
    "Franklin wymienia się kartami" to nowy pomysł na kolejną książeczkę. Franklin zaczyna kolekcjonować karty z superbohaterami. Zaraża tą pasją swoich przyjaciół. To książka o zwykłym zbieraniu kart, a uczy systematyczność, konsekwencji w dążeniu do celu, koleżeńskości, współpracy, wspaniałomyślności. 

    Sympatycznego żółwika Franklina zna chyba każde dziecko. Jeśli nie z którejś z licznych książeczek to chociaż z telewizji. My najpierw poznaliśmy Franklina ze szklanego ekranu. Poznaliśmy i polubiliśmy, dlatego gdy zobaczyliśmy książeczkę, po wydaniu okrzyku: O! Franklin!, bez wahania wzięliśmy ją z półeczki. Od tej chwili ta seria książeczek jest w stałym repertuarze czytelniczym i nie opuszczamy bez niech biblioteki. Franklin jest małym żółwiem i wraz ze swoimi przyjaciółmi przeżywa masę przygód - tych codziennych i tych niezwykłych. Miło jest mu towarzyszyć. Mały czytelnik, zasłuchany, mimochodem poznaje świat. Żółwik uczy poprzez swój przykład prawidłowych zachowań i właściwego postępowania. Oprócz funkcji dydaktycznych seria przede wszystkim bawi i pozwala bardzo przyjemnie spędzić czas. Jako, że Franklin jest żółwim chłopcem książki na pewno spodobają się chłopczykom, ale nie ujednolicajmy, dziewczynki też bardzo lubią tę serię.

    Książki są idealne dla dziecka uczącego się czytać samodzielnie - litery są duże, wyraźne i nie sprawiają problemu niewprawnemu jeszcze czytelnikowi. Napisana przystępnym i zrozumiałym językiem. Tekst nie za długi, nie za krótki, w sam raz by dziecka nie znużyć i nie zmęczyć. W przerwach można pooglądać kolorowe, adekwatne do sytuacji rozwijającej się w książce (nie zawsze tak jest!), ilustracje. Młodsze chętnie posłuchają jak czyta mama i pooglądają obrazki.

    Wspomnianą wyżej książkę napisała Sharon Jennings, tworzy ona serię o Franklinie razem z Paulette Bourgeois i Brendą Clark. Oto jakie przykładowo książki znajdziecie w kolekcji:
    • Franklin i noc pod namiotem
    • Franklin i niespodzianka
    • Franklin wielkim odkrywcą
    • Franklin mały zapominalski
    • Franklin świętuje
    • Franklin i wróżka Zębuszka
    • Franklin mały chwalipięta
    i wiele, wiele innych.

    Polecam całą serię!

    Moja ocena: 5,5/6

    Pozdrawiam,


    czwartek, 21 czerwca 2012

    "Czułość i obojętność" Romy Ligockiej

    źródło: lubimyczytac.pl
    Nota od wydawcy:

    Kiedy myślisz, że już dochodzisz do sedna, ukazuje się kolejna tajemnica!

    Opowieści szkatułkowe, mistrzowskie połączenie codziennych obserwacji i wydarzeń z przeszłości, skłaniające do refleksji nad tym, co jest naprawdę w życiu ważne

    Autorka w najnowszym tomie felietonów, "Czułość i obojętność" z właściwą sobie życiową mądrością doskonale opisuje istotne punkty na naszych życiowych mapach. Jak nadać życiu właściwy kierunek, tęsknoty, które tkwią w każdym z nas: za ładem w życiu, sensem, stabilnymi korzeniami, za miłością i szacunkiem.

    Roma Ligocka odpowiada na wzorowane na kwestionariuszu Prousta pytania, które choć proste na pierwszy rzut oka, okazują się fundamentalne, pokazując rzeczywistość z niezwykłą głębią i trafnością oraz złożonością. Wielka gratka dla wszystkich miłośników jej twórczości oraz tych, którzy chcą bliżej poznać Autorkę.




    Moja opinia:


    Zbiór felietonów w formie rozbudowanych odpowiedzi na pytania. Część z nich była drukowana w "Pani", część została napisana na potrzeby tej książki. Jak już kiedyś pisałam, lubię tę formę wypowiedzi, bo można sobie dawkować lekturę, rozmyślać pomiędzy rozdziałami, zapomnieć o niej i wrócić za jakiś czas nie gubiąc wątku. Ta książka była jednak na tyle wciągająca, że skończyłam ją w bardzo krótkim czasie. Czyta się szybko i przyjemnie. Przypomina mi przyjacielską rozmowę ze starszym, bardziej doświadczonym człowiekiem. Taka idea życia z jego perspektywy. Bardziej wnikliwi, przeglądając spis treści, z pewnością zauważą, że autorka początkowo odpowiada na pytania z "Kwestionariusz Prousta" (więcej dowiecie się o nim z np. tej strony) z tym, że nie są to krótkie, szybkie skojarzenia, jej wypowiedzi są bardziej wnikające i rozbudowane. Taka "zabawa" to prosty sposób na poznanie światopoglądu drugiej osoby.

    Znajomość z Panią Romą rozpoczęłam od "Dziewczynki w czerwonym płaszczyku" - ach, cóż to była za powieść! Wspomnienia, te trudne, smutne, powracające, ale i chwile dla których warto zapomnieć o tych wydarzeniach i cieszyć się życiem. Ale nie o tej książce miało być... Przy okazji jednak polecam tę pozycję, można od niej zacząć poznawanie książek tej autorki. Wracając do tematu - "Czułość i obojętność", choć pisana w innej formie, również porusza biograficzne wątki. Wraca do czasów dzieciństwa, młodości, wspomina rodzinę, przyjaciół. Widać jak wydarzenia z przeszłości kształtowały osobowość Pani Ligockiej i jej poglądy na świat. Wyłania mi się osoba miła, ciepła, wrażliwa, zachowawcza, ale zarazem ciekawa ludzi, ze zdrowym dystansem, potrafiąca odnaleźć się w różnych warunkach i sytuacjach, z dużym poczuciem piękna i estetyki. Ciekawe czy odpowiada moim wyobrażeniom?

    Nie sposób wspomnieć, że wszystkie swoje książki Roma Ligocka ilustruje sama. Możemy się więc przy okazji zapoznać z jej twórczością malarską. Są to portrety, w większości kobiet, w  niepowtarzalnym,  charakterystycznym dla niej stylu. Uwielbiam umieszczany na nich motyw odręcznego pisma.

    Reasumując: polecam, jeżeli jesteście zainteresowani odpowiedziami autorki m.in. na takie pytania:
    Fiołki czy róże?
    Kim albo czym chciałabym być, gdybym nie była tym czym jestem?
    Czego nie cierpię ponad wszystko?
    Gdzie chciałabym żyć?
    Jak chciałabym umrzeć?

    Moja ocena: 5/6

    Pozdrawiam,

    poniedziałek, 18 czerwca 2012

    "Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham" Sama McBratney'a

    źródło: lubimyczytac.pl




    Nota od wydawcy:
    Czasami szuka się słów, żeby komuś powiedzieć, jak bardzo go kochamy. Ale miłość niełatwo jest zmierzyć. Wiedzą o tym najlepiej Mały Brązowy Zajączek i Duży Brązowy Zając z tej pięknej i wzruszającej opowieści o uczuciach, cieple i zrozumieniu.





    Moja opinia:
    Książeczka o wyrażaniu uczuć. Mały Zając mówi Dużemu Zającowi jak bardzo go kocha. Duży Zając zawsze znajdzie sposób, aby powiedzieć Małemu Zającowi, że kocha go jeszcze bardziej. Uroczemu przekomarzaniu się nie ma końca ;-). Licytują się i licytują aż… Mały Zając usypia. Duży Zając wtedy dopiero ma „ostatnie słowo”. W jaki sposób można najbardziej wyrazić swoją miłość? O tym przeczytacie w ostatnim zdaniu książki. Słodka opowiastka ucząca miłości i pomagająca dziecku w wyrażaniu i werbalizowaniu swoich uczuć. Rodzinna, domowa i pełna ciepła. Idealna dla małego czytelnika rozpoczynającego swą przygodę w świecie literatury. Dla mojej córki (5 lat) okazała się nieco infantylna, ale i tak wysłuchała lektury z przyjemnością.
    Są też inne książeczki z tej serii. Polecam młodszym dzieciom. Tak od 2 do 4 lat. Starszym oczywiście też, jak mają ochotę przeczytać/posłuchać.

    Moja ocena: 4,5/6

    Pozdrawiam,



    UPDATE:
    Musiałam edytować ten post, bo dostję wiele e-maili odnośniej powyższej książeczki. "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" wypożyczyłam z biblioteki, więc nie mogę jej odstąpić ani sprzedać.

    piątek, 15 czerwca 2012

    Stosik biblioteczny 3.

    Ostatni stosik męczyłam długo, długo. Córka już dawno wszystko "przeczytała", a mi jakoś nie szło. Przy okazji ostatniej wizyty w bibliotece miejskiej odkryłam coś, co jak sądzę, trochę mnie zmobilizuje do szybszego czytania. Wprowadzono kary za przetrzymanie książki - 10 gr za każdy dzień. Nie wiem czy to jest zgodne z prawem, ale może okaże się skuteczne.

    Wybrałam 4 pozycje:


    Od góry:
    • Czułość i obojętność - lubię książki Romy Ligockiej, z przyjemnością sięgnęłam po kolejną, 
    • Różowe tabletki na uspokojenie - powód wypożyczenia jak powyżej (oczywiście zmieniając personalia autorki ;-)). Pani Krystyna Janda jest nie tylko wybitną aktorką, ma także niemały talent pisarski,
    • Listy miłosne - gdzieś słyszałam o tej antologii i byłam jej ciekawa, 
    • Zanim umrę - Jo Nesbo jest na mojej  liście autorów jeszcze przeze mnie nieodkrytych. Chętnie poznam przyczyny jego popularności, nie szkodzi, że to kryminał.
    Córki natomiast nie ograniczałam w wyborze, wzięłyśmy to co jej się podobało. Z pewnością zmieścimy się w wyznaczonym przez bibliotekę czasie i zdążymy wszystko oddać. Zwłaszcza, że jak się okazało, dwie z tych książek już przeczytałyśmy wcześniej. Nie sposób spamiętać tych wszystkich Martynek i Franklinów. Przydaje się to, że spisuję to co przeczytam.
    Oto dziecięcy stosik:


    Od góry:
    • Franklin wymienia się kartami - to książka  jedna z ulubionych serii wydawniczych mojej córki,
    • Martynka w wesołym miasteczku, Martynka i Dzień Mamy, Martynka szuka Pufka - bo Martynka musi być. Książki odłożone prze Lilę na koniec czytania jako najlepszy kąsek, 
    • Bajki Misia Uszatka - to już miałyśmy, nie będziemy czytać drugi raz, jakoś nie specjalnie przypadł córce do gustu,
    • Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham - raczej dla maluchów, ale to urocza opowiastka i przeczytałyśmy. 
    A jakie zwyczaje panują w Waszych bibliotekach? Ile książek można wypożyczać i jak długo trzymać? Są kary za zwłokę?
      Pozdrawiam,

      Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...