niedziela, 11 grudnia 2011

Seria o Martynce Gilberta Delahaye'a

źródło: lubimyczytac.pl
Ostatnio przeczytałam córeczce „Martynka jest chora”, ale chciałabym tu napisać o całej serii.

Lila uwielbia te książeczki. Po każdej wizycie w bibliotece musi którąś z „Martynek” zabrać do domu. Inaczej jest niepocieszona. Jeden zbiór opowiadań ma też na swojej półeczce. Książki z tej serii nie są z tych do przeczytania na raz - często do nich wracamy.

Podzielam entuzjazm mojej córki. „Martynka” to nie tylko ciekawe opowiadania. Spełniają też funkcję dydaktyczną. Powstały dosyć dawno (blisko 60 lat temu), ale nigdy bym tego nie powiedziała – są bardzo współczesne, zawsze na czasie.  Seria obejmuje bardzo wiele tytułów. Przykładowo:
Martynka w krainie jezior
Martynka u cioci Lusi
Martynka i Arka Noego
Martynka bawi się w teatr
Martynka i Dzień Mamy
Martynka i przeprowadzka
Martynka jest chora
Martynka w wesołym miasteczku
Martynka i wielkie sprzątanie
Każda z nich wnosi coś nowego do małego, dziecięcego świata. Pomaga zrozumieć rzeczywistość, odnaleźć się w niej. Sytuację przedstawioną w książce można odnieść do własnego życia i łatwiej się do niej dostosować.

Bohaterką jest kilkuletnia Marynka co sprawia, że głównymi odbiorcami książeczek są małe dziewczynki (co nie oznacza, że chłopcy ich nie polubią). Żeńska postać powoduje, że czytelniczki utożsamiają się z nią, silniej i bardziej emocjonalnie wczuwając się w jej przeżycia. Ułatwia to fakt, że Marynka jest mądrą i sympatyczną dziewczynką. Ma masę ciekawych przygód. Miło jest poznawać świat razem z nią. Często towarzyszy jej piesek Pufek i kotek Wąsatek.

Nie sposób nie wspomnieć tu o wspaniałych, realistycznych ilustracjach Marcela Marliera. Są cudowne, zachwycają na równi z tekstem. To nierozerwalny duet. Trudno sobie wyobrazić serię bez tych barwnych obrazków. Martynkę poznajemy na przestrzeni pewnego okresu czasu, co nie umyka ilustratorowi – dziewczynka ma raz dłuższe włoski, raz krótszą fryzurkę. Kolory, ładnie oddane wszystkie szczegóły, obrazki są jak żywe. Rzadko która książka jest tak pięknie ilustrowana. Marcel Marlier miał niebywały talent.

Niemały wpływ na popularność książeczek i sympatię czytelników ma fakt, że tłumaczenia podjęła się (w zdecydowanej większości) Wanda Chotomska – wspaniała pisarka i miłośniczka dzieci. Tekst jest nietrudny, zrozumiały dla dzieci w różnym wieku, ale mimo to słownictwo jest bogate i rozbudowane.

Moja ocena: 6/6

Polecam, polecam, polecam.





2 komentarze:

  1. moja córcia też lubi Martynkę, na razie to tylko oglądanie obrazków, bo na wysłuchanie bajki jest jeszcze zbyt mało cierpliwa :) Piękne ilustracje, zgadzam się całkowicie!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kingo, kiedy moja córeczka była jeszcze za mała na jakąś książkę, razem oglądałyśmy obrazki, a ja opowiadałam jej historyjkę własnymi słowami, tak aby była dostosowana do jej możliwości. Zawsze słuchała jak zaczarowana. Polecam ten sposób.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...